*Ross*
Spadałem w dół ciemnej studni.
Nad sobą widziałem twarze mojego rodzeństwa. Nie robili nic, po prostu patrzyli
na mój upadek. Krzyczałem. Obudziłem się spocony, mój oddech był przyspieszony.
Spojrzałem na telefon, 5:27. Świetnie. Zamknąłem oczy, ale wiedziałem, że to na
nic. Postanowiłem, że pójdę pobiegać, dobrze mi to zrobi.
Założyłem słuchawki i ruszyłem w
stronę parku, który znajdował się 10 minut od hotelu. Biegałem alejkami,
jeszcze pustymi. Mieszkańcy wciąż odsypiają piątkowe imprezy. Niektórzy może
dopiero z nich wrócili. Podobało mi się to, tylko ja i budzący się świat. Nagle
na jednej z ławek zauważyłem postać. Ta sukienka… pamiętam ją. Podbiegłem
bliżej.
Dziewczyna miała potargane
pończochy, ich koronkowe pasy wystawały spod podciągniętej sukienki. Nie miała butów,
ani torebki, za to z jej ręki wypadła butelka zawinięta w papierową torbę.
Chwyciłem jej nadgarstek, puls był ledwo wyczuwalny. Powinienem zadzwonić na
pogotowie, wiem, ale pomyślałem o problemach, które może przez to mieć.
Współczułem jej, a jednocześnie biła ode mnie pewnego rodzaju odraza. Tym samym
czułem się współwinny, gdyby nie moje fobie, nic by się nie stało i może teraz,
wychodząc na palcach, zamykałaby za sobą drzwi mojego pokoju.
Rozejrzałem się dookoła, głęboko
odetchnąłem i wziąłem ją na ręce. Była lekka. W zasadzie patrząc na nią, mogłem
się tego domyślić. Nie żeby była wychudzona, zdecydowanie nie, jej ciało było
idealne. Nawet teraz.
Zaniosłem ją do swojego
hotelowego pokoju i położyłem na łóżku. Otworzyłem okno, aby wpuścić trochę
tlenu i przysiadłem na parapecie. Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, czemu
wybrałem właśnie ją. Mogłem zaciągnąć do hotelu każdą z tej imprezy. Kiedy
powiedziała, że się sprzedaje powinienem odwrócić się na pięcie i zapomnieć,
ale to coś w jej spojrzeniu… Była bystra. Co ja mam teraz z nią zrobić? Pytałem
sam siebie. Jak ja to wszystkim wytłumaczę? Widocznie ja bystry nie jestem.
Wtedy usłyszałem jej głęboki wdech. Podszedłem do łóżka i delikatnie
wstrząsnąłem jej ramieniem.
*Leila*
Poczułam się jakbym wróciła do
żywych. Było mi źle na wszystkie możliwe sposoby, ale przynajmniej coś czułam.
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Ujrzałam nad sobą chłopaka. Podniosłam się i
szybkim ruchem cofnęłam do tyłu, podkulając przy tym nogi. Zakręciło mi się w
głowie, oparłam ją na kolanach.
- Gdzie.. -
odchrząknęłam. - Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? - nie pamiętałam kompletnie
nic od momentu wyjścia ze sklepu.
- W hotelu,
przyniosłem Cię chwilę temu - odpowiedział on. Pamiętam go. Pamiętam ten pokój.
- To Ty! -
krzyknęłam, nie wiedząc czy jestem na niego zła, czy bardziej szczęśliwa z
tego, że go sobie przypominam.
- Tak, ja -
spojrzał na moje trzęsące się dłonie. Ukryłam je pod pachami, krzyżując ręce na
piersi. Właśnie teraz uświadomiłam sobie jak potwornie głodna jestem. Przy
każdym oddechu oblewał mnie zimny pot, czułam jakby ktoś odłączył mi zasilanie.
- Masz tu
coś do jedzenia? - spojrzałam na niego, wiedząc, że właśnie wychodzę na ćpunkę
wszechczasów.
- Nie, zaraz
Ci coś zamówię - odpowiedział i zadzwonił do kuchni. Chwilę później pochłonęłam
pięć tostów z prędkością światła i popiłam je dwoma szklankami gorzkiej
herbaty.
- Pożyczysz
mi telefon? - zapytałam przełykając ostatni kęs.
- Musisz
zadzwonić po swojego alfonsa? - zapytał jakby brzydził go mój widok.
- Nie, po
przyjaciółkę - odpowiedziałam twardo, patrząc mu w oczy.
- Kumpela po
fachu, co? - uśmiechnął się ironicznie.
- Nic o mnie
nie wiesz, do cholery! Tym bardziej o niej. Nie ma pojęcia czym się zajmuję… -
dodałam cicho. Jego wzrok jakby złagodniał, ale równocześnie czułam jakby
wiercił we mnie dziurę. - Dasz mi ten pieprzony telefon, żebym mogła się stąd
wynieść?! - nie wytrzymałam. Nie potrzebowałam współczucia. Milcząc, wyciągnął
do mnie rękę z telefonem i podszedł do okna, odwracając się do mnie plecami.
Wybrałam numer Emmy.
- Halo? - po
czwartym sygnale usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.
- Hej, to
ja, Leila.
- Leila?
Oszalałaś? Wiesz, że nienawidzę, kiedy budzi się mnie tak wcześnie.
- Wiem,
przepraszam, ale potrzebuję Cię. Możesz po mnie podjechać?
- Podjechać?
A John? - no tak, kolacja z szefem, jak mogłam zapomnieć?
- Yyyy,
wyjaśnię Ci wszystko na miejscu. Weź mi proszę jakieś ciuchy z szafki, ok? -
modliłam się, żeby zwlekła się dla mnie z łóżka.
- Ciuchy?
Leila, w co Ty się wpakowałaś?
- Nic
takiego, przyjedziesz? - spytałam z nadzieją.
- Tak, już
się zbieram - podałam jej swoje namiary i przerwałam połączenie. Chłopak
odwrócił się i zabrał ode mnie telefon.
- Jeśli
chcesz, możesz wziąć prysznic - powiedział zamyślony. W sumie czemu nie? Lepsze
to niż gapić się na siebie przez najbliższe pół godziny jak nie więcej.
Ruszyłam w stronę łazienki. - Czekaj! Trochę to głupie, ale mógłbym wiedzieć,
jak masz na imię? - zapytał.
- Leila -
rzuciłam i wyciągnęłam do niego rękę.
- Ross -
odpowiedział opatulając moją dłoń przyjemnym ciepłem. Zabrałam swoja rękę i już
prawie byłam w łazience.
- Leila?
- Tak?
- Możesz
skorzystać ze szlafroka, nie używałem go - powiedział przyjaźnie. W odpowiedzi
posłałam mu wymuszony uśmiech. Przekręciłam zamek w drzwiach, oparłam się
plecami o drzwi i zjechałam po nich w dół. Co ja najlepszego ze sobą robię?
*Riker*
Szedłem korytarzem wpatrzony w
ekran swojego telefonu. Minąłem drzwi pokoju Rossa i kawałek dalej zatrzymałem
się. Podniosłem głowę do góry i zrobiłem kilka kroków w tył. Spojrzałem w
prawo. Przed drzwiami pokoju mojego brata stała dziewczyna. Miała długie,
miedziane włosy splecione w koński ogon. Spojrzała na mnie zielonymi oczami, wprawiając
w ruch długie rzęsy. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Cześć,
jestem Riker - wyciągnąłem do niej rękę uśmiechając się przyjaźnie.
Drzwi pokoju otworzyły się, a w
nich stanął Ross. Na jego łóżku siedziała dziewczyna w hotelowym szlafroku. Uśmiech
zszedł z mojej twarzy.
omg Riker co Ty masz z tym wszystkim wspolnegooooooooo :D i wgl Ross jest kochany, tak mi sie wydaje :D czekam z niecierpliwoscia na nastepny <3
OdpowiedzUsuńRiker zna leila'e moze spedzil z nia noc? Ciekawe czy bedzie z jej kolezanka. Podobał mi sie ❤️
OdpowiedzUsuń