środa, 18 czerwca 2014

2. Cocaine nose and trendy clothes

*Leila*
                Po wejściu do samochodu otrzymałam zwitek banknotów. Zaliczka. Po sposobie w jaki na mnie patrzył, wiedziałam, że dopłaci więcej niż powinien, a ja nie wrócę na noc do domu. Wręczył mi kieliszek szampana i zaczęliśmy luźną rozmowę.
                Miał na imię Brad. Był prezesem w firmie, którą założył jego ojciec. Brak czasu na założenie rodziny, stara śpiewka. Każdy tak mówi, a potem spotykam ich na spacerze z dziećmi w parku. Im dłużej jechaliśmy, tym bliżej mnie siedział. W końcu zatrzymaliśmy się przed ogromnym budynkiem. Przed wejściem stał tłum i błyskały flesze. Poczułam się jak gwiazda filmowa. Brad podał mi ramię, a ja wysiadłam wspierając się na nim. Wkroczyłam w krainę, gdzie czas nie ma znaczenia, a alkohol leje się strumieniami.
                Za drzwiami zauważyłam ściankę, na tle której ustawiali się różni ludzie. Zapewne celebryci. Nie wiem, nie znam się. Odkąd wkroczyłam w ten świat i pojawiam się na tego typu imprezach wiem, że nie różnią się niczym od prostych ludzi. Czasem są nawet gorsi, a ja nigdy nie byłam typem siedzącym na portalach plotkarskich. Owszem, miałam swoich idoli, ale oni nie pojawiali się w takich miejscach. Przez to muszę zawsze udawać, że wiem z kim rozmawiam.
                Weszliśmy na salę bankietową. Kolorowe światła, muzyka, jedzenie. Zgarnęłam drinka z tacy niesionej przez kelnera. Przykleiłam zmysłowy uśmiech na twarz i zaczęłam być najpiękniejszą ozdobą mojego dzisiejszego partnera. O to w tym wszystkim chodzi, inni mają mu mnie zazdrościć. Ze środka sali pomachał do niego jakiś facet. Ruszyliśmy w tamtym kierunku i stanęliśmy w niewielkim gronie. Przysłuchiwałam się rozmową, które wcale mnie nie interesowały i rozglądałam się po sali.
                Kawałek od nas stałą grupka ludzi w moim wieku. Śmiali się i wygłupiali. Zazdrościłam im. Mój wzrok spoczął na wysokim blondynie. Patrząc na jego muskularne ramiona, wiedziałam, że pod białym t-shirtem skrywa niezłe ciało. Spojrzał na mnie, odwróciłam wzrok. W głowie porównałam go do mojego partnera. Wygrywał to starcie. Nie musiałam z nim rozmawiać, żeby to stwierdzić. Przynajmniej nie był stary. Ponownie odwróciłam głowę, patrzył na mnie. Uśmiechnął się, a jego brwi wykonały szybki ruch do góry. Odwzajemniłam uśmiech, kręcąc przy tym przecząco głową.
- A Ty, Leila? Czym się zajmujesz? - sprowadził mnie do rzeczywistości czyjś głos.
- Pracuję w firmie logistycznej - odpowiedziałam miło.
- A co dokładnie robisz? - brnął w to dalej jeden z mężczyzn. Teraz mnie zirytował.
- Powiedzmy, że jestem prawą ręką szefa, ale nie rozmawiajmy teraz o pracy. Czas na zabawę - uśmiechnęłam się znacząco w stronę Brada.
- Masz rację. Zatańczmy - zrozumiał moją aluzję i zaprosił mnie na parkiet. Tańczyliśmy, a ja w tłumie dostrzegłam białą koszulkę. Czemu nie mogę spotykać się z takimi ludźmi? Zapytałam sama siebie i po chwili już znałam odpowiedź. Tacy faceci nie muszą płacić za ładne towarzystwo.
                Wieczór trwał w najlepsze. Okazało się, że Brad zna naprawdę dużo ludzi, co chwilę rozmawialiśmy z kimś innym.
- Przepraszam na chwilę, musze przypudrować nosek - zaśmiałam się i ruszyłam w stronę toalet. Spędziłam chwilkę w kabinie, następnie poprawiłam się przed lustrem. Wyszłam do ciasnego korytarza łączącego toaletę damską i męską. Panował tam przyjemny półmrok. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w przeciwnym kierunku.
- Nie chciałabyś zmienić towarzysza dzisiejszej nocy? - usłyszałam przy swoim uchu. Zebrałam myśli i odwróciłam się z zalotnym uśmiechem.
- Nie stać Cię na mnie, blondasku - odpowiedziałam. Po minie widziałam, że tego się nie spodziewał.
- Czekaj, czy Ty…?
- Nie, jestem luksusową panią do towarzystwa - przerwałam mu. Dziwka, tego określenia nienawidzę. Nie jestem nią!
- Skoro tak, to noc powinnaś mieć wolną - uśmiechną się. Wytrwały.
- Powinnam, ale nikt nie wie jak to się potoczy.
- A co, czekasz, aż Ci dopłaci? - spytał ironicznie.
- A co, chcesz się targować? - odbiłam piłeczkę.
- Jeśli przyjdziesz, po wszystkim to Ty będziesz chciała zapłacić mnie - uśmiech nie schodził z jego ust.
- Zapomnij - wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam się oddalać.
- Sky, 234 - rzucił. Odwróciłam się do niego ostatni raz, żeby kilka minut później wyrzucić go z głowy. Sky, nieźle, byłam tam kilka razy. Ciekawe kim jest, że w tym wieku stać go na takie hotele. Trudno, tego się już nie dowiem.
                Wróciłam na salę. Brad stał z jakąś kobietą. Opierał się o ścianę, a jedną ręką zakręcał jej pasemko włosów na swój palec. Stanęłam tak, żeby mnie widział. Zauważył, powiedział coś do kobiety i ruszył w moim kierunku.
- Leila, słuchaj, masz tu resztę pieniędzy i dodatek na taksówkę. Gdyby pytała, jesteś moją bratanicą. Za jakieś pół godziny powiesz, że ojciec kazał Ci wrócić do domu przed 1 i żebym się nie przejmował, masz zagwarantowany powrót.
- Jasne, jak sobie życzysz - rzuciłam.
- Czekaj. Dziękuję, dobrze się bawiłem w Twoim towarzystwie - uśmiechnął się do mnie.
- Od tego jestem - odwzajemniłam uśmiech i odwróciłam się ruszyłam w stronę kobiety. Podążył za mną.
                Wyszłam. Sama, w środku nocy, na ulicach Hollywood. Nie chciałam wracać do domu, skończyłoby się morzem pytań od Emmy. Miałam ochotę się jeszcze zabawić. Sky, 234. Przemknęło mi przez myśl. Nie byłam przekonana, ale może warto zobaczyć, co ten chłopaczek potrafi. Ktoś w moim wieku będzie miłą odmianą. Ruszyłam przed siebie.

*Ross*
                Stałem przed lustrem myjąc zęby, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Przekonany, że to ktoś z mojego rodzeństwa, ruszyłem do drzwi.
- Serio? Różowe? - w drzwiach stała Ona, a jej wzrok spoczął na moich bokserkach. Wzruszyłem ramionami. - Nieważne, mogę wejść? - wpuściłem ją do środka. Chwyciłem pustą szklankę stojącą na szafce i wyplułem do niej pastę.
- Więc jednak przyszłaś? - zapytałem idiotycznie.
- No, jak widać - odpowiedziała jakby przyszła tu z litości.
- Coś się stało? Czyżby ktoś Ci nie zapłacił? - uśmiechnąłem się złośliwie.
- Wygląda na to, że ludzie wolą to, co darmowe. To jak? Jesteś gotowy?
- Już, daj mi chwilę - ruszyłem do łazienki z zaplutą szklanką i szczoteczką w ręce. - Nie bądź taka niecierpliwa - rzuciłem. Skończyłem wieczorną toaletę i wyszedłem do pokoju. Dziewczyna klęczała na podłodze przy stoliku, w samej bieliźnie. Na blacie układała białe kreski proszku.
- Co to ma być?! - zapytałem wściekły.
- Koka. Nie mów, że pierwszy raz ją widzisz - odpowiedziała niewzruszona. - Muszę się nakręcić.
- Wynoś się.
- Co?
- Wynoś się, powiedziałem!
- Żartujesz? Nie udawaj tu teraz świętego! W tym mieście wszyscy biorą.
- Ja nie jestem wszyscy. I nie żartuję. Zabieraj to i poszukaj sobie innego naiwniaka.
- Jak wolisz - zebrała wszystko szybkim ruchem do plastikowego woreczka i wsunęła na siebie sukienkę. Ruszyła do drzwi. Zamknęły się za nią z głośnym hukiem.

*Leila*
                Palant! Co on sobie wyobraża? Wiedziałam, że pójście tam jest złym ruchem. Ciekawe jakie miał przygody, skoro tak go to zdenerwowało? W sumie nie, to w ogóle mnie nie ciekawi. Szkoda tylko, że dalej nie mam noclegu. Nie szkodzi, sama się zabawię.

                Weszłam do monopolowego, kupiłam wódkę. Dzisiejszy zarobek wsadziłam do stanika. Pociągnęłam łyk alkoholu, czułam jak rozgrzewa mi przełyk do samego żołądka. Następnie wysypałam odrobinę białego proszku na nadgarstek i mocno się zaciągnęłam. Imprezę czas zacząć. Niech dzieje się, co chce.

5 komentarzy:

  1. oja grzeczny Ross :D coraz bardziej sie wciągam, oby tak dalej!:D ciekawa jestem gdzie i jak sie spotkaja poraz kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz!! Czekam na next! :*
    http://the-story-of-auslly.blog.pl/info-spoiler/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku jak opisywała, że tam stoi grupka ludzi w jej wieku i ze ona tak nie moze to tak jakby tesknila za tym a potem taka sucza, jest zagubiona i sie tym wszystkim zaslania, Ross jej pomoze wbic sie na wlasciwe tory :) Prosze powiadamiaj mnie na twitterze, czekam na nowy rozdzial ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa zapomniałam napisac, ze mega podobaja mi sie te rymowane tytuly postow :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, bardzo przyjemnie się czyta. W sensie, Twój styl pisania jest porywający.
    Główna bohaterka na razie nie podbiła zbytnio mojego serca, ale opowiadanie owszem, więc lecę dalej czytać!
    rossomefanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń