wtorek, 26 maja 2015

17. Start the car and take me home.

*Leila*
                Jechaliśmy w milczeniu, ale nie była to męcząca cisza. Chyba obydwoje jej pragnęliśmy, mogliśmy w spokoju ułożyć sobie wszystko w głowie. Samochód zatrzymał się przed elegancką restauracją. Byłam tu, pomyślałam, ale teraz wydawało mi się, że było to wieki temu. Nawet nie pamiętam twarzy tego mężczyzny…
                Ross przepuścił mnie przodem. Usiedliśmy w kącie sali, stoliki oddzielone były parawanami. Atmosfera była całkiem intymna.
- Na co masz ochotę? - zapytał Ross. Na Ciebie, pomyślałam i z uśmiechem na ustach wybrałam danie.

*Ross*
                W jej uśmiechu zobaczyłem Leilę z dnia, w którym ją poznałem. Był kokieteryjny. Uroczy. Nie zepsuj tego, Lynch.
- Może zadzwonię? Sprawdzę jak sobie radzą - zaczęła wyciągać telefon.
- Daj spokój, nic się nie stało przez pół godziny - jakby mnie nie słyszała. - Daj to - wyciągnąłem rękę w jej stronę. Na jej twarzy widziałem wahanie.
- Dobrze, przepraszam. Ale schowam go jednak do torebki.
- Niech będzie - westchnąłem. Czasem chciałem żebyśmy mogli być tylko we dwójkę, nie przejmując się nikim innym. Niestety to niemożliwe. Poczułem jej dłoń na mojej, nasz spojrzenia się spotkały.
- Dzisiaj jestem tylko dla Ciebie - uśmiechnęła się. Jedyne, co zrobiłem to ścisnąłem jej rękę i odwzajemniłem uśmiech.
                Kolacja trwała. Rozmawialiśmy o wszystkim, jak kiedyś. Dwójka przyjaciół.

*Leila*
                Nie czułam upływającego czasu. Jakby te wszystkie kłótnie nie miały miejsca, czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Już nie przejmowałam się tym jak wyglądam, tym jak mnie odbierze. W jego oczach byłam dalej Leilą z plaży, w trampkach i krótkich spodenkach. Zaczęliśmy się zbierać, ponieważ nadchodził czas zamknięcia restauracji. Wsiedliśmy do samochodu w cudownych nastrojach, a rozmowa dalej biegła swoim torem.
                Ross zaparkował przed domem. Wysiadłam i poczekałam na niego, ruszyliśmy do drzwi. Już miałam włożyć klucz do zamka, kiedy poczułam jego dłoń na ramieniu. Delikatnie odwrócił mnie w swoją stronę. Usłyszałam jak głośno przełknął ślinę. Teraz był spięty.
- Dziękuję Ci. Nawet nie wiesz jak ważne to dla mnie było - powiedział prawie szeptem.
- Ja też Ci dziękuję. Za wszystko - odpowiedziałam. Zbliżył do mnie swoją twarz. Jego miękkie wargi musnęły moje. Położyłam dłoń na jego karku. W tej chwili należałam do niego i pragnęłam go każdą komórką swojego ciała. Mocno mnie przytulił, a ja chciałam, żeby nigdy mnie nie wypuszczał. - Ross, nie śpieszmy się. Nie chcę znowu Cię stracić - wyszeptałam.
- Nie pozwolę na to - spojrzał mi w oczy i dał buziaka w czoło.
                Weszliśmy do domu. W salonie siedziała Stormie, a obok niej Mark. Popijali herbatę, a obok na kanapie leżał Shor. Chyba wyczuł naszą obecność i się przebudził.
- Był grzeczny jak aniołek - pogładziła go po główce z uśmiechem.
- Mam taka nadzieję. Zabiorę go do łóżeczka, oby w nocy też tak spał. Dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się i zaczęłam wspinać się po schodach. Na plecach czułam wzrok całej trójki.

*Ross*
                Opadłem ciężko na fotel. Miliony myśli w mojej głowie. Lecz, co dziwne, nie było negatywnych. Byłem pewny. W końcu, po tak długim czasie, wiedziałem, że to się uda. Wiedziałem, że oboje tego pragniemy.
                Słyszałem jak Leila krząta się na piętrze. Jak prawie bezgłośnie przechodzi do łazienki żeby się wykąpać. Kąciki ust uniosły mi się mimo woli, kiedy strzeliło jej kolano, a Leila zamarudziła pod nosem. Cała ona. Po zwolnieniu łazienki sam wskoczyłem pod gorący strumień wody, a następnie ruszyłem bezwiednie w stronę jej pokoju. Marzyłem jedynie żeby położyć się obok niej, choć wiedziałem, że mogę liczyć co najwyżej na buziaka.

*Leila*
                Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które zaraz po tym się uchyliły. Shor właśnie zasnął, położyłam palec na ustach, aby dać Rossowi znak, że ma się nie odzywać. Uśmiechnął się tylko ze zrozumieniem, podszedł do mnie złapał za dłonie i przyłożył czoło do mojego. Nie wytrzymałam, musnęłam jego usta. Mogłabym go całować przez całą noc.
- Dobranoc - wyszeptał, składając ostatni pocałunek. Ruszył do drzwi i cicho je otworzył.
- Zostań - wyszeptałam. Odwrócił się z błyskiem w oczach, ale też z niedowierzaniem. Podeszłam i chwyciłam go za rękę. Zgasiłam światło, położyliśmy się, mocno wtuliłam twarz w jego szyję. Ross objął mnie mocno. Nawet nie wiem kiedy zapadłam w słodki sen.
                Obudził mnie płacz. Odruchowo zebrałam się do małego.
- Ciii, śpij - ktoś pocałował mnie delikatnie w czoło. Co? Kto…?! No tak, już pamiętam. Ross podszedł do łóżeczka i zaopiekował się Shorem. Leżałam patrząc na to, a po policzku poleciała mi samotna łza. Łza radości. Miałam wszystko.

***

                - No, to chyba wszystko - Ross zatrzasnął bagażnik i odebrał ode mnie Shora, żeby zapiąć go w fotelik.
- Dobra, to jedziemy za wami, tylko nie szalej - Riker mrugnął do brata i wsiadł do samochodu. Wzięłam głęboki oddech i sama zasiadłam na miejscu pasażera. Ross oparł dłonie na kierownicy.
- Przestraszona? - spojrzał na mnie.
- Nie. Przecież będziemy w tym razem - uśmiechnęłam się.
- Fakt, więc ruszajmy do nowego życia - pocałował mnie mocno i odpalił silnik.
                Jechałam zapatrzona w krajobraz za oknem. Myślałam o nowym domu, o tym ile jeszcze pracy przed nami. Poczułam dłoń Rossa na kolanie. Odwróciłam się w jego stronę. Oczy grzecznie wpatrywały się w drogę, ale na ustach pojawił się figlarny uśmieszek.
- Podobno się nie denerwujesz - odezwał się zaczepnie.
- No nie. Myślę, co z Tobą zrobię kiedy zostaniemy już sami - odpowiedziałam również z uśmiechem, głaszcząc go po karku. Dłoń Rossa przejechała wyżej na coraz bardziej widoczny brzuszek.
- Jak tak dalej pójdzie będziemy musieli kupić większy dom - zaśmialiśmy się razem, pocałowałam go w ramię i zakończyliśmy te niewinne pieszczoty. Pochyliłam się, aby pogłośnić radio. Mimo, że to nie ja byłam osobą, która powinna śpiewać w tym towarzystwie, zaczęłam równo z wokalistą śpiewać ulubioną piosenkę.

                      …We stared at the sun
                      And we made a promise
                      A promise this world would never blind us
                      These were our words
                      Our words were our songs
                      Our songs are our prayers
                      These prayers keep me strong
                      It's what I believe
                      If you were in these arms tonight…


THE END